Aby ukoić stres i dać upust emocjom, chwytam za papier i piszę co ślina przyniesie na język, poniżej tego efekty. Pierwsza cześć przedstawia moje schizofreniczne lęki i rozmyślania zapisane dzień przed samym biegiem, następna część, to spokojniejsza relacja już po. Tak więc, dzisiaj wyjątkowo pamiętnikowo, bez porad i wymądrzania się.

Przed

Ta cholerna awaria prądu skutecznie podsyca mój stres przed jutrzejszymi zawodami. Siedzę więc w ciemności, w żołądku ściska że hej, a umysł pełen wizji niedorzecznych. Od trzeciej wojny światowej począwszy, po atak zakażonych wirusem małp skończywszy. Mój cel: ukończyć i nie zabić się przy tym, a i może dobrze by było także się nie zgubić. To takie moje ambitne plany na jutro. Ta przedłużająca się awaria działa na mnie bardzo nerwowo. Miejmy nadzieję, że Bóg przychylnie patrzy na głuptasów.

Po

Mówią, że pierwszy raz jest najlepszy, mówią że niezapomniany, wyjątkowy, podobno lepszy od pierwszego pocałunku czy stosunku płciowego. Poniosło mnie, zapragnęłam i ja skosztować tego słodko-kwaśnego owocu przygody i ryzyka. O czym mowa, już wyjaśniam. Chodzi oczywiście o nic innego jak o mój pierwszy bieg, taki prawdziwy z metą i medalami. I żeby tego było mało, los przygotował dla mnie coś naprawdę specjalnego, bieg górski. Niby tylko 12.5 km, ale hola, to przecież góry!

A zaczęło się tak

Wystartowałam z samego końca, bo stwierdziłam, że nie ma co przeszkadzać elicie. Od początku obiecywałam sobie, że zacznę spokojnie i obietnicy, na szczęście dotrzymałam. Po przekroczeniu malowniczego placu w centrum wioski, trasa od razu, bez zbędnych ceregieli (jak to mawia moja mama), przeszła z asfaltowej drogi w stromy kamienisty podbieg. 6 km pod górę, ostre kamienie, wąskie ścieżki, wystające korzenie a wszystko to przyozdobione przejrzystymi strumykami. Krajobraz bajkowy, forma nie bardzo. O dziwo jednak to pierwszy etap składający się z podbiegów, pozwolił mi na uzyskanie niewielkiej przewagi, dzięki której zawdzięczam dobrą końcową pozycję pomimo sporej straty na ostatnich 2 km. Trening siłowy i całkiem niezła kondycja (duża w tym zaleta treningu crossfit) okazały się być moim atutem. Z prawie ostatniego miejsca powoli przesuwałam się do przodu. Ostatnie kilometry to już tylko ostre zbiegi. Nie lada wyzwanie dla takiej nieopierzonej amatorki biegów górskich jak ja. Wąska kamienista ścieżka ułożona w klasyczny zygzak, to piekło w czystej postaci. Niekończące się zakręty, sporej wielkości kamienie i lekko obsuwająca się ziemia, nie pozwalały na najmniejszy błąd, sekunda nieuwagi i kontuzja murowana. I choć kolano dawało się we znaki, adrenalina robiła swoje, niewiarygodne jak bardzo wyostrzają się zmysły, percepcja, w takich ekstremalnych sytuacjach. Dodatkową motywacja był głos dobiegający gdzieś z oddali informujący mnie, że jestem druga wśród kobiet i żebym czasem nie ważyła się odpuścić. W taki oto sposób, jakimś cudem, dotarłam do mety, zgodnie z informacjami sympatycznego pana, jako druga kobieta z czasem 1.35 a ostatecznie pierwsza wśród pań w kategorii 18-39.

moj pierwszy bieg

Zadowolona, zaskoczona i lekko zawstydzona. I choć powtarzam sobie, że to było czyste szaleństwo i na pewno szybko nie zdecyduję się na coś podobnego, to w końcowym rozeznaniu, nie żałuję. Dało mi to wiele do myślenia, sporo nauczyło. Na pewno wprowadzę kilka zmian w moim treningu. Ostrzejsze podbiegi, zbiegi, zejdę od czasu do czasu z dobrze mi znanych tras, na rzecz wąskich i mało uczęszczanych ścieżek. No i oczywista sprawa dla większości, buty, ja w moich minimalistycznych nike byłam tam obiektem bardzo abstrakcyjnym.

Jeszcze nie dawno, właściwie to bardzo niedawno, temat ten był dla mnie obcy jak dla wielbłąda śnieg a teraz proszę, siedzę przed komputerem, przede mną chyba z 20 stron na temat biegów górskich i oderwać się nie mogę. Chyba połknęłam bakcyla albo raczej on połkną mnie, w całości.

Już po
A oto i sprawca całego zamieszania, to właśnie Stathis namówił mnie na to wszystko.

Poniżej video promujące bieg. Zaznaczam,że do wyboru mamy dwa dystanse. Krótszy 12,5 km i dłuższy liczący 26 km. Trasa przebiega przez malownicze tereny na południu Krety a dokładnie przez południowo-wschodnie części masywu górskiego Dikti.